W liturgii tej niedzieli pochylamy się nad wydarzeniem chrztu Jezusa w Jordanie, które otwiera nowy rozdział w historii zbawienia. Ewangelia ukazuje nam Jezusa, który schodzi nad rzekę, aby przyjąć chrzest z rąk Jana Chrzciciela. To wydarzenie na pierwszy rzut oka może wydawać się paradoksalne – Mesjasz, Syn Boży, staje w szeregu grzeszników, prosząc o chrzest nawrócenia. Jednak w tej pozornej sprzeczności kryje się głębia tajemnicy Bożej miłości i solidarności z człowiekiem.
Solidarność Jezusa z grzesznikami 👆
Decyzja Jezusa, aby poddać się chrztowi, nie wynika z potrzeby oczyszczenia – On jest bez grzechu. Jest to gest pełen symboliki i miłości. Jezus wchodzi w nurt Jordanu, by pokazać, że przyszedł na świat nie po to, aby osądzać, lecz aby zbawiać. On, który jest Święty, zbliża się do grzeszników i utożsamia się z ich kondycją. Ten gest przypomina nam, że Bóg nie jest Bogiem dalekim, ale Bogiem bliskim, który zna nasze słabości i pragnie nas podnieść z upadku.
Chrystusowy chrzest jest zapowiedzią Jego ostatecznego uniżenia, które osiągnie swoje apogeum na krzyżu. Już tutaj, nad Jordanem, Jezus pokazuje, że Jego misja zbawienia będzie wymagała całkowitego zanurzenia w ludzkim cierpieniu, grzechu i śmierci. To przesłanie stawia przed nami pytanie: czy potrafimy przyjąć tę niezwykłą solidarność Boga z nami? Czy mamy odwagę stanąć przed Nim w prawdzie o naszym życiu, wierząc, że Jego miłość jest większa od naszych grzechów?
Manifestacja Trójcy Świętej 👆
Ewangelia opisuje również niezwykły moment teofanii – objawienia się Trójcy Świętej. Po chrzcie Jezusa otwierają się niebiosa, Duch Święty zstępuje w postaci gołębicy, a głos Ojca ogłasza: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. To objawienie ukazuje pełnię Bożej tajemnicy. Jezus, Syn Boży, jest posłany przez Ojca i namaszczony Duchem Świętym, aby wypełnić swoją misję zbawienia.
Te słowa Ojca przypominają nam o naszej własnej tożsamości. Przez chrzest święty zostaliśmy włączeni w rodzinę Bożą. My również usłyszeliśmy te same słowa: „Jesteś moim umiłowanym dzieckiem”. Nasze życie chrześcijańskie powinno być odpowiedzią na to wezwanie – przyjęciem Bożej miłości i życiem w duchu tej miłości.
Chrzest jako początek nowego życia
Chrystusowy chrzest w Jordanie to także moment inauguracji Jego publicznej działalności. Od tego dnia Jezus zaczyna głosić Ewangelię, uzdrawiać chorych i wyzwalać ludzi z niewoli grzechu. W naszym życiu chrzest pełni podobną funkcję – jest początkiem drogi wiary, na której mamy stawać się uczniami Chrystusa.
Dzisiejsza uroczystość zachęca nas do refleksji nad własnym chrztem. Czy jesteśmy świadomi, jak wielki dar otrzymaliśmy? Czy żyjemy jako ludzie ochrzczeni – ci, którzy są światłem świata i solą ziemi? Chrzest to nie tylko sakrament przyjęty w dzieciństwie; to ciągłe wyzwanie, aby każdego dnia odnawiać nasze przymierze z Bogiem, żyjąc według Jego woli.
Wezwanie do naśladowania Jezusa 👆
Wpatrując się w Jezusa, który uniża się, aby przyjąć chrzest, jesteśmy zaproszeni do naśladowania Jego postawy pokory i służby. Chrześcijaństwo nie jest drogą triumfu, lecz drogą miłości i ofiary. Przyjęcie chrztu oznacza gotowość, by każdego dnia umierać dla egoizmu i żyć dla Boga oraz bliźnich.
Niedziela Chrztu Pańskiego przypomina nam również o naszym powołaniu misyjnym. Jezus, po przyjęciu chrztu, rozpoczyna głoszenie Królestwa Bożego. My również, jako ochrzczeni, jesteśmy wezwani, aby świadczyć o Chrystusie w świecie. Nasze codzienne życie, nasze słowa i czyny powinny być świadectwem Bożej miłości i obecności.
Podsumowanie 👆
Wspomnienie chrztu Jezusa w Jordanie zaprasza nas do wdzięczności za dar naszego chrztu, refleksji nad własnym życiem chrześcijańskim oraz odnowienia naszej relacji z Bogiem. Chrystus ukazuje, że prawdziwa wielkość polega na pokorze i solidarności z drugim człowiekiem. Teofania nad Jordanem przypomina nam, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga, powołanymi do życia w komunii z Nim.
Niech ta uroczystość będzie dla nas okazją, aby zanurzyć się w Bożej miłości i na nowo odkryć radość bycia chrześcijaninem – świadkiem Chrystusa w świecie.
Pozdrawiam, ks. Marcin
Komentarze
Prześlij komentarz